Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka

"Każda chwila twojego życia to moment spotkania z tą miłującą cię Obecnością"
ks. T. Dajczer "Rozważania o wierze"

„U PROGU DNIA” - Różańcowa eskadra – czyli dobre rady dla prostaczków

U PROGU DNIA” w Radiu Katowice – Środa – 19. 07. 2017 r., g. 6.15 – ks. Stefan Czermiński
Środa 15 tygodnia Zwykłego (Rok A, cykl I)

RÓŻAŃCOWA ESKADRA – CZYLI DOBRE RADY DLA PROSTACZKÓW

Szczęść Boże – wszystkim!

Czy zastanawiałeś nad tym, jaki był Jezus w życiu codziennym? Jak zachowywał się w takim zwykłym, codziennym, bezpośrednim kontakcie?

Czy był spontaniczny, ekstrawertyczny, czy też był raczej zadumany i zamknięty w sobie?

Jeśli chodzą Ci po głowie takie pytania, to właśnie dzisiejsza Ewangelia uchyla rąbka tajemnicy i potwierdza pierwszą wersję. Z dzisiejszego fragmentu wynika, że Jezus musiał być bardzo otwarty i bezpośredni. Dał się bowiem porwać wzruszeniu i – zupełnie nie hamując się wobec swoich uczniów – zaczął bez skrępowania, publicznie rozmawiać ze swoim Ojcem, który był przecież niewidzialny dla obecnych. Niewykluczone też, że w porywie synowskiej miłości, wznosił wręcz okrzyki, pełne uwielbienia i zachwytu, na cześć ukochanego Ojca. Zresztą, posłuchajmy:

„Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom!” (Mt 11,25).

Skupmy się jednak na treści Jezusowego wyznania. Mistrz z Nazaretu jednoznacznie promuje tu postawę prostoty. Co więcej, ukazuje ją wręcz, jako warunek poznania i ukochania Boga. W myśl zasady, że pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi. To dlatego nauka Chrystusa – jest wyrażona tak prostym i barwnym językiem, aby Słowo Boże było zrozumiałe dla każdego: zarówno dla człowieka wykształconego, jak i dla kogoś bez wykształcenia. Prostota, a zarazem głębia... Taka jest przecież miłość... Nic dziwnego, że ta sama prostota i głębia zachwyca nas u wielu świętych. „Kto z kim przystaje, takim się staje!”...

Wzruszającym przykładem Chrystusowej promocji prostoty w naszych czasach jest bez wątpienia kanonizacja Dzieci Fatimskich. Ci mali bohaterowie, wyniesieni w tym roku, w maju, na ołtarze, w chwili Objawień nie mieli jeszcze 10 lat. Franciszek liczył 9, a Hiacynta – 7. Jak tu nie zachwycić się Bożą fantazją, która stawia na malutkich, zawstydzając wielkich...

Choć można by dać wiele przykładów skromności małych wizjonerów z Fatimy, to pozwólcie Państwo, że sięgnę do świata dorosłych, gdzie prostota jest o wiele rzadsza, a przez to bardziej uderzająca.

Historia ta wydarzyła się Kanadzie, w czasach II wojny światowej, w kręgu młodych pilotów, na obozie szkoleniowym w Halifax, gdzie przygotowywali się oni do nocnych nalotów przeciwko Niemcom w Europie. Lotników już na samym początku szkolenia zaintrygowała postać ich dowódcy, Stana Fultona, który zaraz po przywitaniu powiedział: „No, chłopcy, mamy spędzić razem kilka niebezpiecznych chwil. Miejmy nadzieję, że spotkamy się tutaj w komplecie, kiedy to się wreszcie skończy. O, jest wolna prycza! Czyli, do jutra! – bo jestem zmęczony!”. Zwykle dowódcy spali w lepszych barakach, lecz Fulton został z nimi. Szok! Nie położył się jednak od razu, tylko ukląkł na podłodze, wyciągnął różaniec i zaczął się modlić. Drugi szok! Wstając z klęczek rzucił: „Mam nadzieję, że nie przeszkadza wam, iż wasz kolega odmawia jakieś modlitwy. Tam gdzie lecimy, będziemy ich bardzo potrzebować”.

Po dniu pełnym ćwiczeń sytuacja się powtórzyła. Trzeciej nocy do Fultona dołączyło trzech młodych pilotów. Reszta z pełnym szacunkiem milczała. Po kilku dniach modlili się już wszyscy. Przed wylotem do Europy, Fulton rozdał każdemu różaniec ze słowami: „Czasem będziemy się znajdować w sytuacjach krytycznych, ale wtedy, jeśli się zgodzicie, będziemy odmawiali różaniec. Jeśli obiecacie mieć przy sobie różaniec przez całe życie, to ja wam mogę obiecać, że Matka Boża sprowadzi bezpiecznie was wszystkich z powrotem do Kanady”. Odkrzyknęli: „Jasne!”.

„Nasz dywizjon był w akcji przez 4 lata...” – wspominał potem, po latach, jeden z pilotów „różańcowej eskadry” – co ciekawe – protestant. „Często szalał wokół nas przeciwlotniczy ogień. W takich chwilach do każdego samolotu docierał głos Fultona: Zdrowaś Maryjo... Z jaką pobożnością i jak szczerze odpowiadaliśmy! Odmówiliśmy w ten sposób setki różańców. Po dwóch latach zauważono, że nasz dywizjon był jedynym, który nie stracił ani jednego samolotu i ani jednego pilota. Gdy ktoś pytał o ten fenomen, nie odpowiadaliśmy, ale wiedzieliśmy, że to Opieka Maryi. Dziwne, ale ja, choć nie jestem katolikiem, odmawiam różaniec do dzisiaj. A kiedy zmieniam spodnie, to pierwszą rzeczą, jaką przenoszę jest nie mój portfel, ale różaniec”.

Z tej pięknej historii wynikają, jak sądzę, dwie rady dla prostaczków (bo „mądrale” nie znoszą takich uwag!). Pierwsza rada jest taka, aby mieć zawsze otwarte oczy na cuda. Bo jeśli Bóg może objawić w czasie wojny coś tak ważnego, to co dopiero na wakacjach! A druga rada jest jeszcze prostsza: „Warto na wakacje wziąć ze sobą różaniec”, aby go czasem odmawiać – i to nie tylko samemu, ale także i z bliskimi; i to nie tylko w czasie burzy, ale i przy słoneczku... i nie tylko na wakacjach...

Dobrego dnia!


© Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka


DMC Firewall is a Joomla Security extension!