Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka

"Na próżno gimnastykowalibyście wasze umysły, na próżno napełniali głowę rozlicznymi pięknymi i potrzebnymi wiadomościami, jeżeliby zabrakło tego wewnętrznego dziecięcego stosunku do Niepokalanej jako do Matki, Hetmanki i Nadziei naszej."
Św. Maksymilian M.Kolbe "Pisma"

U PROGU DNIA - NASZ NAJWIĘKSZY WRÓG... .

U PROGU DNIA” w Radiu Katowice – Środa – 24. 02. 2021 r., g. 6.15 – ks. Stefan Czermiński
(Środa – 1 tygodnia Wielkiego Postu; Czyt.: Jon 3, 1 – 10; Łk 11, 29 – 32)

NASZ NAJWIĘKSZY WRÓG – NIE GRZECH, ALE PRZEWROTNOŚĆ SERCA

Witam wszystkich, Szczęść Boże!

Może nie raz stawialiśmy sobie pytanie, dlaczego Pan Jezus, natrafiał czasem na duży opór u swoich słuchaczy... Zwłaszcza, że Jezus, będąc Bogiem – Człowiekiem, musiał być najwspanialszym kaznodzieją w dziejach ludzkości... Czemu jedni się Nim fascynowali, a drudzy Go odrzucali?

Przyczyna leżała najwyraźniej po stronie słuchaczy. Na czym ona polegała? Odpowiedzi warto poszukać w dzisiejszych czytaniach.

Pierwsze czytanie mówi nam o proroku Jonaszu, który wystraszył się zatwardziałości mieszkańców Niniwy i uciekł. Z pewnością pamiętamy tajemniczą historię z rybą, która pomogła mu wrócić (– Kto wie, czy nie były to może delfiny?!!). Kiedy Jonasz wkroczył do Niniwy, zrozumiał, iż jego obawy były niesłuszne. Wbrew pozorom, Niniwici mieli serca otwarte! Jakby czekali na słowa proroka!

Zaś Ewangelia przenosi nas w czasy Jezusa i opisuje odwrotną sytuację. Słuchacze Jezusa są bardzo zamknięci. Dochodzi wręcz do ostrego spięcia i gorzkich słów Jezusa: „Ciągle chcecie dowodów i znaków, jakbyście nie widzieli tylu uzdrowień i wskrzeszeń, a zwłaszcza zdumiewającej zgodności moich słów ze Starym Testamentem. Jesteście przewrotni! Gorsi od pogańskiej Niniwy!” Tak można by sparafrazować Chrystusową wypowiedź.

Skąd zatem owo zamknięcie?

Jezus wskazuje na czającą się w sercu człowieka PRZEWROTNOŚĆ. Czym ona jest? To głęboko w nas ukryte zadufanie w sobie, które każe nam dość często, choć zwykle nieświadomie, patrzyć na drugiego człowieka z góry, z pewnym poczuciem wyższości. Skąd się to w nas bierze? To spuścizna grzechu pierworodnego, którą warto jak najwcześniej odkryć, aby podjąć z nią zdecydowaną walkę, by nie paraliżowała naszego myślenia i nie psuła nam relacji z drugimi, zwłaszcza najbliższymi!

Ciekawym przykładem takich rodzinnych podziałów mogą być rodzone siostry: Irena i młodsza od niej Ewa: córki naszej najsłynniejszej noblistki, Marii Curie-Skłodowskiej. Mimo, że wychowane w tym samym domu; mimo przykładu wielkiego patriotyzmu ze strony Marii; mimo jej niezwykłej skromności, kontrastującej z jej sławą; poszły zupełnie innymi drogami.

Początkowo wydawało się, że to tylko sprawa odmienności charakterów. Irena miała umysł ścisły, a Ewa była rasową humanistką. Karierę świetnej pianistki przepowiedział jej młody jeszcze wtedy Ignacy Paderewski. Pod jej niezwykłym urokiem trwał i cierpiał wiele lat słynny poeta i wielki antykomunista – Jan Lechoń.

Ostatecznie jednak siostry oddaliły się od siebie w momencie, gdy Irena wzięła ślub z działaczem komunistycznym, Fryderykiem Joliot, przewodniczącym mocno komunizującej Światowej Rady Pokoju. Irena całkowicie przejęła myślenie męża. Naiwnie opowiedzieli się za władzą komunistyczną w Polsce.

Ewa natomiast stanęła po stronie wolnej Francji i wolnej Polski, za co słono zapłaciła: zdradziecki rząd w Vichy odebrał jej majątek i obywatelstwo. Jej patriotyczna działalność zaprowadziła ją nawet do Białego Domu, gdzie – niczym kiedyś Paderewski – z żarem przekonywała o potrzebie włączenia się Stanów do wojny, w obliczu rosnących wpływów Sowieckiej Rosji, tak bardzo niebezpiecznych dla Polski. W czasie swoich podróży dziennikarskich ze wzruszeniem odkryła i skrzętnie zanotowała wybuch wiary i żarliwej pobożności u polskich żołnierzy w rodzącej się armii Andersa, na nieludzkiej ziemi.

Ewa kochała ludzi, kochała Polskę. A z siebie potrafiła żartować. Kiedyś zauważyła dowcipnie: „Medali noblowskich w rękach rodziny jest pięć. Dwa mamy, jeden ojca, po jednym siostry Ireny i jej męża Fryderyka. Mój małżonek Henryk Labouisse otrzymał go jako dyrektor UNICEF'u. Jedyną osobą, która nie dostała tego medalu, jestem ja. Wstyd dla rodziny!!!”

Warto interesować się wielkimi postaciami naszej wspaniałej, polskiej historii, ale nie tylko pod kątem ich wielkich sukcesów i osiągnięć, lecz również przyglądać się im pod kątem życia duchowego. Jakie podejmowali wybory? Czy prowadziły do podziałów w rodzinie i narodzie, czy jednoczyły? Czy pozwalały dojść do głosu Jezusowi, czy też owej niebezpiecznej przewrotności, która chciałaby Jezusa wyrzucić poza nawias naszego życia?

Wróćmy jednak do naszej bohaterki. Swoje setne urodziny Ewa Curie obchodziła w 2004 roku. Pamiętali wtedy o niej szefowie państw Francji i USA oraz ONZ. Tylko Polska nie znalazła jej adresu (rząd Marka Belki). Dopiero tuż przed jej śmiercią, jakby w ostatniej chwili, nadrobił to prezydent Kaczyński, honorując ją podczas swej wizyty w Stanach. Najpiękniejsza kobieta Paryża, bo tak o niej kiedyś mówiono, zmarła w roku 2007, na Manhattanie...

Miała niezwykłe życie. Tak to bywa z życiem dla bliźnich, dla Polski... Ale o tych wszystkich ciekawych szczegółach Ewa opowie nam już w niebie! Dobrego dnia! – życzy ks. Stefan Czermiński.

 


© Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka


DMC Firewall is developed by Dean Marshall Consultancy Ltd