Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka

"Pan Bóg musi dopuścić tyle zranień, tyle trudnych chwil, abyś poczuł się słaby i przez to otwarty na łaskę"
ks. T. Dajczer "Rozważania o wierze"

„U PROGU DNIA” - Betlejem, czyli „Szkoła wielkich polityków”

U PROGU DNIA” w Radiu Katowice – Środa – 14.01.2015 r., g. 6.15 – ks. Stefan Czermiński
Środa I tygodnia Okresu Zwykłego w ciągu roku (cykl I)

BETLEJEM, CZYLI „SZKOŁA WIELKICH POLITYKÓW”

Szczęść Boże – wszystkim!

Choć – liturgicznie biorąc – zakończył się już okres Bożego Narodzenia, to jednak zgodnie z polską tradycją, kolędujemy aż do Matki Boskiej Gromnicznej, czyli do 2 lutego. Miło jest równocześnie odkrywać w codziennej Liturgii kolejne perełki, wspaniale komentujące opisywaną w kolędach Tajemnicę Wcielenia.

Taką właśnie perełką jest myśl wyrażona w dzisiejszym - pierwszym czytaniu, wyjętym z listu do Hebrajczyków, gdzie autor natchniony zapewnia nas, iż Bóg liczył się już z góry z naszą słabością, której znakiem były zamknięte - dla ciężarnej kobiety - domy mieszkańców Betlejem: „Zaiste bowiem, (Bóg) nie aniołów przygarnia, ale potomstwo Abrahamowe”. Istotnie, nie jesteśmy aniołami, ale grzesznikami, do których przyszedł Jezus, aby ich przygarnąć – czyli uratować. Słowo „przygarnąć” jednak znaczy tu coś więcej, niż tylko (i aż!) przytulić do serca. Znaczy „wniknąć” – dzięki Wcieleniu – w nasze ludzkie cierpienia; czyli je po prostu samemu przeżyć! Mówi o tym autor natchniony: „W czym bowiem sam cierpiał (...), w tym też może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom.

Jezus objawia nam tutaj nowy sens cierpienia. W jaki sposób?

Jego narodziny w brudnej stajni, a także i dalsze cierpienia, zwłaszcza Jego męka i śmierć na krzyżu, nie były już tylko samym cierpieniem, ale stały się krzepiącym sygnałem i prośbą, abyśmy nigdy się nie załamywali. Są to bowiem chwile, gdy On jest blisko! Także Ewangelia o tym dziś mówi, wspominając chorych i opętanych, których Jezus uratował.

Czasem spotykamy ludzi, którzy przeżyli niespotykany ogrom cierpienia, ale właśnie dzięki niemu stali się bardzo bliscy Bogu i ludziom.

Do takich należał niezwykły polityk irlandzki, Eamon de Valera, którego osobę ciekawie opisuje jeden z ostatnich numerówNaszego Dziennika (z 6.01.2015 r.). Był on przez 14 lat był prezydentem Irlandii (w latach od 1959 do 1973).

Urodził się w Nowym Jorku, jako syn emigrantów: Irlandki i Hiszpana; szkoły ukończył jednak w Irlandii, mieszkając u rodziny matki. Był wyróżniającym się studentem, o którym Einstein powiedział kiedyś, że należy do kilkunastu ludzi, którzy rozumieją jego teorię względności. Założywszy rodzinę, miał z ukochaną żoną siedmioro dzieci, i choć początkowo pracował jako nauczyciel, to jednak szybko zaangażował się w walkę o niepodległość, biorąc udział w „Powstaniu Wielkanocnym” przeciwko Brytyjczykom. Wielokrotnie więziony, po drodze unikając cudem kary śmierci, był – po zwycięstwie swojej partii – sześciokrotnie wybierany na premiera. Wtedy to uchronił Irlandię przed uczestnictwem w II wojnie światowej, mimo nacisków światowych mocarstw. Był też jednym z twórców konstytucji irlandzkiej, o której kardynał Pacelli, przyszły papież Pius XII, powiedział, że „była pisana ręką Boga”. Eamon de Valera na każdym kroku powtarzał, że przede wszystkim jest katolikiem, a dopiero potem Irlandczykiem i politykiem.

Według jego wizji celem Irlandii nie był dobrobyt materialny, lecz uczciwe życie – „jak Bóg przykazał!”.

Kiedyś wypowiedział takie słowa: „Zrobimy z Irlandii dom dla ludzi, którzy cenią sobie dobrobyt materialny tylko jako podstawę dla rzetelnego i prawego życia; Irlandię dla ludzi, którzy zadowalają się małym i poświęcają swój wolny czas sprawom duchowym. Chcemy, żeby był to kraj przyjemnych domostw, gdzie pola i wioski kwitną pracowitością, gdzie zdrowe dzieci bawią się i grają, gdzie młodzież pracuje i hartuje się przez sport, gdzie dziewczęta śmieją się wieczorami. Kraj, który daje mądrej starości miejsce przy wieczornym ognisku... Irlandia ma stać się domem dla ludzi, którzy żyją tak, jak Bóg chce i życzy sobie, by żyli ludzie”.

Być może trudno jest nam słuchać takich słów na tle tego, co się dzieje u nas w kraju, ale z drugiej strony mogą być one dla nas pociechą – wskazując, jaki potencjał może ujawnić się w człowieku, który otworzył się na przesłanie z Betlejem!

Bóg dobrze wie, że nie jesteśmy aniołami, ale się nie zniechęca, tylko mozolnie, powolutku, pośród wielu cierpień, kształtuje nasze wnętrza (także wnętrza przyszłych polityków). Nie zniechęcajmy się niczym, ale otoczmy modlitwą: i naszą Ojczyznę, i polityków; i papieża Franciszka (obecnego dzisiaj na Sri Lance!!), i nas samych, abyśmy Bożej Dziecinie pozwolili ukształtować w nas dobre i odważne serca...


© Ruch Rodzin Nazaretańskich - Archidiecezja Katowicka


DMC Firewall is a Joomla Security extension!