„U PROGU DNIA” w Radiu Katowice – Środa – 7. 05. 2014 r. – ks. Stefan Czermiński
3 Tydzień Wielkanocny (Rok A, cykl II)
KARDYNAŁ HLOND, PRYMAS WYSZYŃSKI, JAN PAWEŁ II – MISTRZOWIE NASZEJ WOLNOŚCI
Szczęść Boże – wszystkim słuchaczom!
Trudno nie wracać myślą do kanonizacji naszego Rodaka, . W jej promieniach przeżywaliśmy Wielkanoc, Niedzielę Miłosierdzia, i Uroczystość Maryi Królowej Polski.
Co prawda rozpoczęte przedwczoraj matury z towarzyszącymi im emocjami trochę przykrywają tamte wspomnienia, ale na szczęście Maryjny miesiąc – Maj – z codziennymi Nabożeństwami Majowymi ma szansę przypomnieć, że w gorących terminach najlepiej uciekać się do naszej ukochanej Matki i Królowej naszego narodu!
Maryja wydaje się być istotną odpowiedzią, kiedy szukamy rozwiązania tajemnicy wielkości Karola Wojtyły - „największego z rodu Polan”; Maryja także przygotowała jego „globalny” triumf, działając już wcześniej, przez jego wybitnych poprzedników: kardynała Prymasa Augusta Hlonda, kardynała Aleksandra Kakowskiego, księcia kardynała Adama Sapiehę i Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Warto zauważyć, że kardynał Hlond, autor słynnego proroctwa: „Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryi”, odszedł do Pana 22 października 1948 roku, czyli dokładnie w dzień i godzinę ingresu Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową – tylko 30 lat wcześniej!
Ówczesny, komunistyczny prezydent – towarzysz Bierut – rozwijał wtedy coraz bardziej skuteczną akcję likwidacji Kościoła w Polsce, a w małej, podkrakowskiej parafii, Niegowici, stawiał pierwsze kapłańskie kroki, raczej nieznany nikomu wikary, ks. Wojtyła.
Powróćmy jednak do Kardynała Hlonda. Cieszył się on tak wielkim autorytetem w narodzie, że w połowie września 1939 roku, zaraz po wybuchu wojny, rząd polski zaproponował mu objęcie urzędu prezydenta, a – wobec jego stanowczej odmowy – urząd premiera, czego oczywiście także nie przyjął, rozumiejąc rolę Kościoła w perspektywie bardziej duchowej.
W postawie kardynała zawsze uderzała głęboka wiara i miłość do Polski. Sam zresztą powiedział kiedyś: „My, Polacy powinniśmy zawsze pamiętać, że religia katolicka jest nierozerwalnie złączona z uczuciem miłości dla naszej Ojczyzny”.
Jak doszedł on do roli tak wybitnego i opatrznościowego męża dla naszego narodu?
Pochodził z wielodzietnej rodziny (miał jedenaścioro rodzeństwa). Jego ojciec, Jan, dróżnik kolejowy, codziennie zapalał przed figurą Matki Bożej lampkę oliwną w swoim ogrodzie, gromadząc dzieci do różańca i majowego.
Mały August, od dziecka wybitnie uzdolniony, został zapisany do gimnazjum w Mysłowicach, dokąd musiał chodzić pieszo, pokonując codziennie 6 kilometrów. Gdy po pierwszym roku z dumą pokazywał wspaniałe świadectwo, ojciec, po przeczytaniu ocen, ze zdumieniem zapytał: „A historii Polski was nie uczyli? Nic o Polsce nie mówili?” Syn odpowiedział, że nie. Wówczas ojciec stwierdził: „To już, mój chłopcze, więcej tam nie pójdziesz”.
August szczerze się wtedy rozpłakał, lecz ojciec był nieugięty.
Niedługo potem wpadła ojcu w ręce gazeta kościelna, w której wyczytał, iż młody książę Czartoryski, który zmarł niedawno jako kapłan salezjanin w Turynie, zostawił cały swój majątek na kształcenie polskich chłopców. Zawołał wtedy najstarszych, a wśród nich i Augusta – i zapytał: Chłopcy, chcecie jechać do Włoch? Przynajmniej tam dowiecie się czegoś o Polsce”.
I tak August nie tylko ukończył turyńską szkołę salezjańską; nie tylko został kapłanem i salezjaninem, ale także doktorem teologii i filozofii. Tam też poznał siedem języków. Pomogło mu to później, jako pierwszemu biskupowi śląskiemu, zorganizować podwaliny diecezji katowickiej; potem zaś, jako prymasowi, wprowadzić Kościół Polski w nowe, niełatwe czasy...
„Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Maryi”. Tę - tak patriotyczną myśl - Kardynał Hlond przekazał swemu przyjacielowi i następcy – Prymasowi Tysiąclecia, a ów z kolei podzielił się tym „skarbem” z biskupem Karolem Wojtyłą. Nie trudno spostrzec, że hasło - „Totus tuus – Cały Twój” - jest genialnym rozwinięciem tamtej myśli.
Czy myśl owa nie jest tajemnicą naszego ocalenia? Czy nie stanowi ona recepty dla naszego narodu na wydobycie się z naszej polskiej, codziennej biedy? Zastanówmy się nad tym, najlepiej – uczestnicząc w codziennych nabożeństwach majowych; podobnie, jak to czynili - już od młodości - i prymas Hlond, i nasz „nowy święty” – Jan Paweł II.
Dobrego dnia!